Filip nie ma już czasu! Bez operacji może umrzeć w wyniku niedotlenienia organizmu!

ilustracja

Stan serca Filipa pogarsza się w bardzo szybkim tempie ❗️Saturacje spadają, zawężają się naczynia, które i tak już są bardzo słabe. Bez pilnej operacji nasze dziecko nie wytrzyma – może umrzeć w wyniku niedotlenienia. Lekarze z kliniki w Stanford w USA po obejrzeniu wyników zakwalifikowali Filipa do operacji, ale by ta mogła się odbyć, musimy zebrać ponad 4,5 miliona złotych. Prosimy, poznaj naszą historię i pomóż nam dotrzeć tam, gdzie czeka ratunek!

Filip ma teraz 8 lat – żyje tylko dzięki trzem skomplikowanym operacjom. Niestety te dały nam tylko więcej czasu. Konieczna jest kolejna – za oceanem, przeprowadzona przez najlepszych specjalistów od tak skomplikowanych wad serca.

O chorobie dowiedzieliśmy się jeszcze w czasie ciąży. W 12. tygodniu podejrzewano wadę genetyczną. Kolejne badania ją wykluczyły, ale ich wynik przyniósł równie tragiczną diagnozę. Wykryto znaczne nieprawidłowości w budowie serduszka. Potwierdziła się krytyczna wada – Tetralogia Fallota ze współistniejącymi wadami układu krążenia: zrośnięciem pnia płucnego i lewej tętnicy płucnej oraz wieloma naczyniami krążenia pobocznego.

W szpitalu, podczas kolejnych badań, wyszło na jaw, że nasz synek rośnie nieadekwatnie do wieku ciąży. Obawiano się dużego niedotlenienia, przez co lekarze zdecydowali o przedwczesnym porodzie. Filip przyszedł na świat w 34. tygodniu ciąży, ważył 1500 gramów. Pierwsze dwa miesiące spędził na OIOM-ie – był zbyt mały i zbyt słaby, aby można było podjąć się operacji naprawienia jego serduszka. Z czasem dochodziły kolejne problemy – przepuklina, zwężenie cewki moczowej, infekcje… W ciągu pierwszego roku życia Filipka ponad pół spędziliśmy w szpitalach.

Pierwsza operacja serduszka odbyła się, kiedy Filip miał niecałe cztery latka. Trudno opisać to, co czuje rodzic, oddając swoje ukochane dziecko na blok operacyjny, nie wiedząc, jakie informacje otrzyma za kilka godzin. My przeżyliśmy to już trzy razy – za każdym bojąc się tak samo. Drugą operację Filip przeszedł, kiedy miał 6 lat, trzecią rok później. Wiedział już dobrze, co go czeka. Bał się, nie rozumiał, dlaczego wciąż musi wracać do szpitali. Ciężko wytłumaczyć dziecku, że to jedyna droga, by ratować jego życie…

Podczas ostatniej operacji w kraju udało się udrożnić przepływ pomiędzy sercem a płucami. Połączono i poszerzono naczynia… Niestety – znowu uderzyliśmy głową w mur.

Po pół roku okazało się, że nastąpiło ponowne zamknięcie naczyń, mimo podawania leków przeciwzakrzepowych. Pojawiły się skrzepy blokujące dopływ krwi do płuca… Powiedziano nam, że na tym etapie powinniśmy zacząć szukać pomocy za granicą. Wada serduszka jest bardzo złożona i skomplikowana – Filip ma obecnie saturacje krwi na poziomie 80-85%, nie ma sił, robi się siny…

Skontaktowaliśmy się ze szpitalem w Stanford, który jest najlepszym ośrodkiem na świecie operującym podobne wady. Otrzymaliśmy odpowiedź, iż Filip jest dobrym kandydatem do całkowitej korekcji wady, czyli całkowitego naprawienia serduszka! To wspaniała wiadomość! Niestety razem z nią przyszła kolejna, znacznie gorsza… Koszt samej operacji został wyceniony na ponad 4,5 miliona złotych.

Filip nie ma już czasu! Bez operacji może umrzeć w wyniku niedotlenienia organizmu! Z przerażeniem myślimy o jutrze, boimy się, że wyniki pogorszą się na tyle, że będzie już za późno na ratunek. Niestety – kwota, którą widzimy na dokumentach z kliniki przeraża, a czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Zrobimy dla Filipa wszystko, co w naszej mocy, ale sami nie damy rady zebrać tak ogromnej sumy, dlatego prosimy Cię o pomoc. Bądź z nami w najtrudniejszej walce w naszym życiu i pomóż nam ratować Filipa…

Rodzice

https://www.siepomaga.pl/filip-siczek