SŁUŻBA NIE DRUŻBA?

ilustracja

Nasi narzeczeni, mężowie, partnerzy pracują w policji lub innych służbach. Zdajemy sobie sprawę, jakie zagrożenia mogą wiązać się z wykonywaniem tak ryzykownego zawodu… Ale czy na pewno? Myślę, że na co dzień jednak staramy się wypierać fakt, że nasi bliscy ryzykują życie – dociera to do nas dopiero w dramatycznych momentach.

ZASADA PIERWSZA: NIE KUSIĆ LOSU

Niby każda z nas zdaje sobie sprawę, że COŚ może się stać. Jednak gdy rzeczywiście coś złego się wydarza, kompletnie tracimy grunt pod nogami. Dopiero gdy dochodzi do bezpośredniego zagrożenia życia bliskiej osoby, wszystko odczuwa się bardziej i mocniej. Pojawia się inne spojrzenie, a w głowie kłębią się myśli, że nie znasz dnia ani godziny… W takich momentach okazuje się, że bezpieczeństwo, poczucie komfortu czy to, że Twój partner nie odnosi ran fizycznych, nie jest niczym oczywistym ani naturalnym – to była tylko chwilowa, złudna rutyna.

Każdego dnia wokół Ciebie pojawia się mnóstwo komunikatów – również o atakach na mundurowych. Czytasz o okaleczeniach, pobiciach, współczujesz i… zapominasz. Teoretycznie jest to temat, który Cię dotyczy, jednak w praktyce – wolisz skupić się na rodzinnym szczęściu i nie zawracać sobie głowy cudzymi problemami. A może po prostu się boisz. Nie chcesz wywoływać wilka z lasu.

OKO W OKO Z CIEMNĄ MOCĄ

Jednak czasem nieprzychylne koleje losu powodują, że złe wydarzenia bezpośrednio dotykają osobę bliską Twojemu sercu. Wtedy zaczynasz się zastanawiać: czy to wszystko ma sens? Czy gra jest warta świeczki? Czy potrzebnie wspierałaś go w podjęciu decyzji o zostaniu mundurowym? Przecież to ma wpływ na funkcjonowanie całej Waszej rodziny…

Idziesz dalej: zastanawiasz się, dlaczego nie powiedziałaś NIE. Dlaczego nie zagroziłaś, nie zaszantażowałaś, nie przywiązałaś go do jakiegoś mebla, by tego nie robił, bo ma przecież dzieci, żonę, która nie chce się stale zamartwiać. Dlaczego nie przewidziałaś, jak wyczerpujące będzie obserwowanie go, gdy wraca z pracy i zastanawianie się, jak bardzo musiał mieć fatalny dzień. Dlaczego nie przeczuwałaś, z jakim przerażeniem będziesz oglądać poszarpany mundur z plamami błota i krwi, jakby brał udział w drastycznym survivalu. Dlaczego nawet przez myśl Ci nie przeszło, że na pytanie: „Co się stało?” będzie stała odpowiedź: „Nic!”, wynikająca nie tyle z grubiaństwa, ile z troski o Ciebie, bo nie chce dokładać Ci zmartwień.

ZMIANA TO PROCES

Zastanawiasz się czasem, czy stanie się coś, co raz na zawsze odmieni Twoje życie? Warto mieć świadomość, że to już się dzieje. Od momentu podjęcia decyzji o zaproszeniu munduru do Waszego życia całkowicie zmieniły się priorytety. Teraz nie jest najważniejszy występ dziecka na szkolnej akademii, lecz odnalezienie starszej osoby, która zgubiła się w lesie. Zamiast świętowania urodzin brata trzeba pilnować garść niewybuchów z II Wojny Światowej. Niestety, jednym z aspektów jest ryzyko, którego nie da się uniknąć. I dobrze, że specjalnie nie przygotowujemy się na nieszczęścia. Bo po co w tej stresującej codzienności dokładać sobie zmartwień? Policjantem się jest, a nie „się bywa”, więc trzeba żyć pełnią. A kobiety mundurowych to silne babki, które przecież niejedno już zniosły:)

Jak sobie radzicie z trudnymi sytuacjami? Potraficie się na nie przygotować? Podzielcie się refleksjami w komentarzach! – tutaj

Ala Ostrowska “Repiterka”