Jeśli ktoś nie chce słuchać funkcjonariusza, to ten nic nie może zrobić, chyba że spotka się z agresją. Teraz zlekceważenie nakazu określonego zachowania wydane przez policjanta ma być nowym rodzajem wykroczenia – czytamy w „Rzeczpospolitej” w artykule Agaty Łukaszewicz, zatytułowanym: „Jakie grożą kary za ignorowanie poleceń Policjanta?”.
Wykroczenie takie będzie zagrożone grzywną, aresztem albo ograniczeniem wolności.„Rzeczpospolita” ocenia, że petycja, którą Niezależny Związek Zawodowy Policjantów skierował do Sejmu w sprawie zmiany kodeksu wykroczeń, ma szansę na powodzenie.
„Wprowadzenia takiej zmiany chcą policyjni związkowcy. Pomysł trafił do sejmowej Komisji do Spraw Petycji. Sprawa jest poważna, bo już teraz każdego roku do polskich sądów trafia ponad pół miliona spraw wykroczeniowych” ” czytamy.
Gazeta cytuje wypowiedź przewodniczącego NSZZ Policjantów Rafała Jankowskiego – Dziś policjant może mówić swoje ale jeśli nie idzie za tym jakieś działanie to obywatel pozostaje bezkarny. -Brak sankcji dyscyplinującej adresatów poleceń określonego zachowania do podporządkowania się poleceniu funkcjonariuszy, pozbawia policję istotnych narzędzi zmierzających do jego wykonania.
Autorzy petycji przyznają, że dyskusyjny jest krąg podmiotów korzystających z tego przepisu. Czy mają to być wszystkie służby? – To sprawa do dyskusji – mówi Jankowski.
Znajdujemy też wypowiedź wiceprzewodniczącego Kazimierza Barbachowskiego
– Przyjeżdżamy na miejsce zdarzenia, jest tragiczny wypadek albo niebezpieczna sytuacja, tłum gapiów, ludzie nagrywają filmiki. Przeszkadzają, wręcz uniemożliwiają interwencję. Funkcjonariusze proszą by odsunąć się 100, 200 metrów od miejsca zdarzenia. Nikt nie reaguje. A powinien. Ale co mu tam skoro nic mu nie grozi. I podaje kolejny przykład: zwykła interwencja w centrum miasta. Tłum gapiów przeszkadza w dotarciu na miejsce karetce pogotowia. Ważniejsze są zdjęcia z miejsca zdarzenia.
Jak policja ma zagwarantować lekarzom i ratownikom odpowiednie warunki do reanimacji? Dziś nie ma żadnych narzędzi – uważa Barbachowski.
No chyba, że dochodzi do agresji: słownej lub fizycznej.Wówczas policjant może użyć środków przymusu bezpośredniego a sprawca zajścia odpowiadać może za napaść na funkcjonariusza publicznego. Ale przecież nie o to chodzi. Dzięki zmianie jaką proponują związkowcy skala użycia środków przymusu ma być mniejsza.
„Autorzy petycji proponują nowe brzmienie art. 54 a kodeksu wykroczeń. Miałby on brzmieć: Kto nie podporządkowuje się żądaniu lub poleceniu funkcjonariusza publicznego, wydanego w granicach i na podstawie przepisów ustawy, podlega karze aresztu, grzywny lub ograniczeniu wolności. Par. 3 tego przepisu mówi o identycznej karze dla tych, którzy nie wykonując poleceń, uniemożliwią lub utrudnią wykonanie czynności służbowej” – pisze autorka artykułu.
Ze statystyk podanych przez gazetę wynika, że 86 proc. obywateli pozytywnie oceniło interwencje policji w 2018 r. oraz że każdego miesiąca służby podejmują 1,5 mln interwencji w mieście.
Omówienie (jp)
Cały artykuł tutaj