Komendant obcina pensję policyjnemu związkowcowi. „To początek wojny”

ilustracja

Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi obniżył pensję przewodniczącemu związku zawodowego. Według związkowca to początek wojny pomiędzy MSWiA a NSZZ Policjantów.

Na ponad sześć tysięcy policjantów w garnizonie łódzkim przypada trzech etatowych pracowników związku zawodowego (NSZZ?Policjantów). Zajmują się problemami funkcjonariuszy, dochodzeniami dyscyplinarnymi, sprawdzają warunki pracy, patrzą przełożonym na ręce.
W listopadzie na szefa związków w Łódzkiem wybrano Krzysztofa Balcera, zastępcę komendanta powiatowego w Łęczycy, znanego w całym kraju negocjatora. W związku działa od 1990 roku. Pełnił różne funkcje.
Był w komisji rewizyjnej, przewodniczył związkowi w komendzie miejskiej. Od kilkunastu lat występuje jako obrońca funkcjonariuszy w postępowaniach dyscyplinarnych.

Po wyborach inspektor Andrzej Łapiński, komendant wojewódzki, obiecywał mu stuprocentową współpracę i wsparcie. Ale, jak mówi Balcer, „dobra zmiana” zmieniła wszystko na gorsze.

Policja wprowadza „program wypad plus”

Po raz pierwszy Balcer podpadł w lutym. Na roczną odprawę przyjechali: zastępca komendanta głównego, nadinspektor Jan Lach, wszyscy naczelnicy i komendanci z województwa. Ceremonia była wspaniała. Funkcyjni chwalili się wynikami i dobrą atmosferą. Szeregowi policjanci widzieli to trochę inaczej. Bo od dawna trwała akcja nazywana w policyjnym środowisku „programem wypad plus”. Kolejne święto policji miało się odbyć już bez udziału kogokolwiek, kto służył w milicji.

– Tabunami zwalniano ludzi – wspomina Balcer. – Za to, że byli choćby dwa, trzy lata w milicji. Policjantów, piastujących funkcje z mianowania, można zwolnić tylko w wyniku kary dyscyplinarnej. Zapytałem nadinspektora Lacha o prawną i faktyczną podstawę tych zwolnień. Zaapelowałem, żeby policji nie upolityczniać. Bo to przecież są decyzje polityczne.

Wicekomendant nie odpowiedział. Zaznaczył, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania, ale ich nie udzieli. Dlaczego? Bo Balcer czytał z kartki, więc na pewno ktoś inny zainspirował go do tak wywrotowych wypowiedzi.

Komendant obcina pensję. O 810 zł

Jeszcze tej samej zimy komendant podjął decyzje personalne wobec Balcera i jego zastępcy. Ustawa o policji mówi, że odwołany ze stanowiska policjant będzie dostawał przez kolejne pół roku pensję taką samą jak na opuszczanym stanowisku. Dlatego Balcer dostawał wynagrodzenie w wysokości pensji wicekomendanta. Potem Łapiński zmniejszył ją o 810 złotych. Oznacza to także obniżenie przyszłej emerytury.

– Datą graniczną oznaczającą koniec możliwości korzystania z tego przywileju jest właśnie upływ 6 miesięcy – informuje nadkomisarz Adam Kolasa z biura prasowego KWP w Łodzi.

Zdaniem Balcera decyzja jest niezgodna z ustawą o związkach zawodowych, która w artykule 32 mówi, że pracodawca nie może zmienić warunków wynagrodzenia na niekorzyść pracownika, jeśli jest on członkiem zarządu związku zawodowego. Choć jest tu furtka, bo w przepisie jest zapis: „z wyjątkiem gdy dopuszczają to odrębne przepisy”.

Ktoś musi przetrzeć szlaki

Jednak, jak przekonuje Balcer, nie tylko o pieniądze tu chodzi. Twierdzi, że zapytał Łapińskiego, czy wie, że jego decyzja to ewenement w skali kraju i że dotychczas nikt nie postąpił tak ze związkowcem. Miał usłyszeć, że „ktoś musi być pierwszy, ktoś musi przetrzeć szlaki”. Co komendant miał na myśli?

– To jest wyraźny sygnał, że jeśli uda się w moim przypadku, to taka będzie polityka w szerszej skali – mówi Balcer. – To jasny sygnał dla związkowców, że powinni się bać. Uderzą w kolejnych przewodniczących, a może nawet w zarząd krajowy. Jak związkowcy mają bronić policjantów, czując, że nie zgadzając się z władzami, mogą stracić część pensji? Kiedy dodamy do tego projekt nowej ustawy o związkach, wszystko składa się w logiczną całość. Władza chce nas osłabić.

Będzie drugi związek?

Projekt ustawy to kolejna sprawa, która wydarzyła się zimą. PiS chciałoby, aby policjantów bronił nie jeden związek zawodowy, lecz wiele.

– Po zmianie prawa powstanie kolejny związek – mówi Balcer. – Związek przychylny ministrowi. I będzie blokował nasze działania. Nie będziemy w stanie nic wywalczyć z przełożonym, bo jeśli związki nie są w stanie wypracować jednego stanowiska, przełożony nie musi brać pod uwagę opinii żadnego z nich.

Czy zapowiedź nowej ustawy ma cokolwiek wspólnego z pomniejszoną pensją łódzkiego przewodniczącego? Według samego zainteresowanego – jak najbardziej.

Nie umieją rozmawiać na kolanach

– Zmniejszanie pensji i projekt ustawy to efekt tego, że związkowcy nie umieją rozmawiać z przełożonymi na kolanach – ocenia. NSZZ nieraz krytykował komendanta głównego i obecną politykę MSWiA. Zwłaszcza pracę ministra Mariusza Błaszczaka i jego zastępcy Jarosława Zielińskiego. Krytykowany jest także komendant główny, czy sam Łapiński, który komendantem wojewódzkim w Łodzi został kilka miesięcy po wyborach parlamentarnych.

Balcer mnoży przykłady z łódzkiego podwórka. Twierdzi, że pomagał komendantowi rozprowadzać ankietę sprawdzającą zadowolenie w miejscu służby. Wyników jednak nie zobaczył, a Łapiński miał powiedzieć, że to „jego ankieta”.

– Komendant chciał też naszej zgody na to, by pieniądze z funduszu prewencyjnego PZU były przeznaczane na zakup wody mineralnej, która przysługuje policjantom w czasie służby. Według przepisów pracodawca jest zobligowany tę wodę zapewnić. Dlaczego finansować mamy ją z pieniędzy ubezpieczonych policjantów? To są środki, które czekają na wypadek, gdyby na przykład policjant uległ wypadkowi. Powiedzieliśmy „nie”.

– Informuję, że od wielu lat część środków pochodzących z funduszu prewencyjnego PZU, na podstawie porozumienia ze Związkami Zawodowymi, przeznaczano na dofinansowanie zakupu wody dla policjantów – tłumaczy sytuację Kolasa. – W tym roku zaproponowano dofinansowanie zakupu napojów profilaktycznych (tzw. izotonicznych) w celu poprawy warunków pracy funkcjonariuszy. Taka propozycja spotkała się z odmową. Zakupy wody odbywają się zatem na bieżąco ze środków własnych KWP w Łodzi.

Finał w sądzie?

– 4 lipca napisałem odwołanie do komendanta głównego – mówi Balcer. – Do dziś nie ma odpowiedzi.

Sprawa obniżenia pensji przewodniczącemu łódzkiego zarządu związku najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie administracyjnym.