Czy strażnik w Sejmie zarabia więcej niż poseł?

ilustracja

Politycy – zwłaszcza ci z Sejmu – są grupą zawodową ocenianą bardzo źle w rankingach zaufania do przedstawicieli poszczególnych branż, a w powszechnym mniemaniu (i często nie bez realnych podstaw) uważani są za darmozjadów. Swoje zrobiła tutaj decyzja Prawa i Sprawiedliwości o obniżce (o 20 procent) uposażeń dla parlamentarzystów po zamieszaniu wokół premii dla przedstawicieli rządu.

Na marginesie ciekawej dyskusji podczas posiedzenia komisji finansów publicznych poświęconej wydatkom Kancelarii Sejmu, Senatu i Prezydenta, wrócił temat wynagrodzeń dla parlamentarzystów. Co charakterystyczne, zgoda jest tutaj ponad partyjnymi podziałami i nie dotyczy ona, jak mogłoby się wydawać, zwykłej chęci zarabiania więcej.

Rokrocznie nakłady na Straż Marszałkowską rosną o kilkaset procent. W tym 2500 tys. zł na umundurowanie Straży Marszałkowskiej.  A jaki jest wzrost środków na prowadzenie biur poselskich. Prasa jak zwykle napisała, że jest to sytuacja, w której posłowie dostają więcej pieniędzy. Otóż  nie dostają więcej pieniędzy. Są to pieniądze na funkcjonowanie administracyjne biur poselskich, na wykonywanie ekspertyz, ale też na wzrost wynagrodzeń. Mamy taką konstrukcję, w której zatrudnienie jest przerzucone do biur poselskich. W potocznej opinii publiczności, elektoratu, wyborców funkcjonuje to jako wybitnie duża kwota. Powinno być jednak tak  żeby istniała możliwość zatrudnienia osób bezpośrednio przez Kancelarię Sejmu po rekrutacji, jaką wykona poseł czy senator.

Krążą legendy na temat statusu posłów. Poseł dostaje kasiorę w gotówce i robi z nią, co chce. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że posłowie mają kontrole i rozliczają się. Jedynie ryczałt jest na oświadczenie. Takie są fakty, tymczasem w opinii publicznej funkcjonuje to fatalnie. Jest to absurdalne i anormalne, a tak rozumiem sens wypowiedzi pana posła, żeby pracownicy, dyrektorzy biur poselskich – ładnie to brzmi – na skutek pewnego ubóstwa i ograniczonych środków zarabiali kilkakrotnie mniej niż standardowy pracownik Kancelarii Sejmu czy Kancelarii Senatu. Są dyrektorzy, są biura. Chodzi o to, żeby było to godziwie. Tutaj nie chodzi o luksusy. Naprawdę sytuację posłów można sprawdzić na osi czasu. Weźmy ostatnie dwadzieścia lat i zobaczmy, jak to wyglądało, zaczynając od uposażeń, ale nie tylko, również jeżeli chodzi o biura i o te informacje, medialne, które pogarszają wizerunek posła. W opinii większości obywateli poseł dostaje kilkadziesiąt tysięcy złotych do ręki i robi z tym, co chce, co jest ewidentną nieprawdą. Jest to owoc, efekt działania tabloidów, propagandy, ale również bierności, inercji i braku reakcji parlamentu, głównie kierownictwa, na kłamstwa w przekazie.

Funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej zarabia netto mniej więcej 5900 zł. Wobec tego proszę powiedzieć, ile wynosi wynagrodzenie netto posła. Absolutnie z całym szacunkiem dla strażników, ale może posłowie po godzinach pełniliby funkcje strażników?

Przedstawiciele Kancelarii Sejmu przyznali, że średnie wynagrodzenie funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej wynosi niemal sześć tysięcy złotych na rękę (wliczając w to nadgodziny i dodatki) – brutto to 7300 zł, bowiem kwota nie zawiera składek ZUS, z których pracownicy ci są zwolnieni.

Na tym tle ok. 8 tysięcy złotych brutto dla posłów może dziwić (tym bardziej, że ci płacą składki) i na rękę dostają mniej niż strażnicy. Jasne, są jeszcze do tego poselskie diety związane z dojazdem i pełnieniem mandatu (ok. 2 tys. złotych), jest możliwość dorobienia jako przewodniczący komisji, są wreszcie darmowe przejazdy komunikacją. Niemniej jednak dochodzimy do momentu, w którym strażnicy – co do których pracy nikt nie ma większych pretensji – dostaną miesięcznie na konto więcej niż zwykły poseł.

Rosnące pensje (minimalna, średnia), a co za tym idzie płace powodują, że także o zarobkach dla posłów można porozmawiać spokojniej niż zwykle. A może i o płacach dla całej budżetówki. I dogadać się ponad podziałami, wycinając ten drażliwy, ale jakże istotny dla codziennego funkcjonowania państwa odcinek debaty publicznej.

Cały artykuł pod podanym linkiem.