PROTESTY MUNDUROWYCH – OKIEM ŻONY POLICJANTA (blog)

ilustracja

W końcówce 2018 roku Polskę opanowały: psia grypa, czerwonka, klawiszowe zapalenie opon i zielona zaraza. Nazwy, nawiązujące do charakterystyki poszczególnych służb, wymyślili sami mundurowi, którzy w ramach protestu zaczęli masowo korzystać ze zwolnień L4. Strajk jednocześnie połączył i podzielił środowisko. A jak to wyglądało z mojej perspektywy?

W trakcie wielkiej akcji protestacyjnej wzrosła świadomość oraz poczucie jedności. Strajk zjednoczył wiele tysięcy mundurowych, którzy zdecydowali się „zadbać o zdrowie” – ale też podzielił tych, którzy z różnych względów pozostali na stanowiskach.

Dla mnie – żony Policjanta – to był trudny czas. Widziałam zmartwienia i dylematy męża oraz odbierałam zaistniałą sytuację jako coś, co dotyczy mnie bezpośrednio.

Protestowali nie tylko mundurowi – mocno uaktywniły się ich partnerki, mówiąc „dość”: nieprzespanym nocom, niepewnej sytuacji finansowej, wykorzystywaniu. W mediach pojawiło się wiele materiałów, w których kobiety opowiadały o tym, w jaki sposób są traktowani ich mężowie. Osoby wyrażające swoje opinie musiały mierzyć się często z falą hejtu i negatywnych komentarzy.

Postulat poprawy warunków bytowych przerodził się w ogólnospołeczną dyskusję. Jednak tylko mundurowi, ich żony, dzieci i rodzice wiedzą, na czym polega „służba” oraz jak ogromne poświęcenie się z nią wiąże. Jeśli ktoś uważa, że „wiedzieli, na co się piszą” – jest w błędzie.

SŁUŻBA MUNDUROWA – WYOBRAŻENIA A RZECZYWISTOŚĆ

Miłość do Ojczyzny, chęć pomocy obywatelom, troska o bezpieczeństwo – to idee, które przyświecają wielu młodym ludziom zakładającym mundur. Jednak praca w zawodzie z biegiem czasu odsłania również inne oblicze. Czy można rzetelnie stać po stronie sprawiedliwości, nie mając ku temu warunków? Czy wzniosłe wartości pomogą w przypadku konfliktów i wrogości w najbliższym otoczeniu? Czy troska o innych musi wiązać się z rezygnacją z własnej rodziny?

Zastanawiam się, czy ktoś z krytykujących akcję zadał sobie pytanie, co czuje człowiek, który jest mundurowym z powołania, a dołączenie do akcji wiąże się z wielkim dylematem moralnym. Jak dramatyczny musi być wybór między szacunkiem do samego siebie a poczuciem zawodowego obowiązku i odpowiedzialności za innych…

Nie ma tu jasnych odpowiedzi i 100% dobrych decyzji. Widząc tę sytuację z bliska, miałam okazję przekonać się, jak wiele różnych opcji jest do wyboru. Żadna z nich nie była optymalna i komfortowa dla wszystkich.

WSPARCIE ZAPLECZA, CZYLI SIŁA KOBIET

Tak jak wspomniałam, my – kobiety mundurowych – tę sytuację przeżywamy razem z partnerami. Byłyśmy z nimi w trudnych warunkach, które doprowadziły do fali protestów. Towarzyszyłyśmy im w okresie strajku. I trwamy u ich boku, teraz gdy rozbrzmiewają echa akcji, a tu i ówdzie słychać o „zemście” naczelnika czy komendanta za pójście na L4.

Chciałabym podziękować Wam wszystkim – silnym kobietom – za wsparcie, które było tak potrzebne. Dotyczy to każdej z mundurowych formacji: Straży Pożarnej, Służby Więziennej, Policji, Straży Granicznej… Cieszę się, że ten trudny czas pokazał, jak ogromna siła tkwi w damskiej solidarności, jedności i zaangażowaniu.

W trakcie trwania akcji nie pisałam żadnych odwetowych komentarzy do hejterów, choć chęć miałam ogromną! Wiedziałam jednak, że to tylko by potęgowało i piętrzyło negatywne emocje. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy nie przestrzegają zasady, by nie wypowiadać się głośno na temat spraw, o których ma się znikome pojęcie. Bo tylko ci, którzy żyją z mundurem na co dzień, wiedzą, co to tak naprawdę oznacza*

*Blog publikujemy za zgodą Autorki podpisującej się www.repiterka.pl

(jp)