Trwa obecnie odbieranie emerytur policjantom. Emerytury i renty odbierane są zasłużonym i oddanym służbie wolnej Polsce policjantom. Decyzje organów emerytalnych budzą ogromne kontrowersje, prowadzą do tragedii rodzinnych i osobistych. Poniższy artykuł z 7 grudnia 2016 r., jest obecnie ponownie szeroko cytowany i publikowany w internecie.
O planowanym czynieniu niesprawiedliwej „sprawiedliwości społecznej” w emeryturach mundurowych „Dziennik Trybuna” rozmawia z Tomaszem Piechowiczem, starszym oficerem policji w st. spoczynku.
Dlaczego plany PiS dotyczące tzw. emerytur mundurowych, są pańskim i pana kolegów zdaniem niesprawiedliwe?
Tomasz Piechowicz: – Są skrajnie niesprawiedliwe. Uderzają w policjantów, którzy albo mieli jakiś epizod w PRL – w SB, czy w innych organach bezpieczeństwa – albo, to jest mój przypadek – nawet jednego dnia nie przepracowali w tych służbach, a ich jedyną przewiną jest to, że skończyli niewłaściwą szkołę, wymienioną w katalogu zawartym w ustawie deubekizacyjnej. Samo bycie wykładowcą lub słuchaczem takiej szkoły powoduje, że jest to zaliczone na rzecz służby dla państwa totalitarnego. Tym samym pozbawia emerytury mundurowej bez względu na staż pracy i powoduje, że funkcjonariusz dostanie średnią emeryturę ZUS-owską. Ustawa jest tak napisana, żeby dotyczyła jak największej liczby policjantów. Dlatego można mówić, że nie tyle chodzi o „sprawiedliwość dziejową”, co o oszczędności za wszelką cenę. Na dodatek okaże się, że pozytywnie zweryfikowani funkcjonariusze, którym nikt niczego nie zarzucił, będą teraz mieli niższe emerytury niż prawdziwi oprawcy, którzy spokojnie funkcjonowali w systemie ZUS-owskim.
Jakim cudem?
– Takim, że oprawcy nie przeszli weryfikacji – odeszli i zaczęli życie w cywilu. Podjęli gdzieś jakąś nową, „cywilną” pracę. Ze swoimi składkami przechodzili do ogólnego systemu i przez następne lata w tym systemie funkcjonowali dalej opłacając składki. Im nikt niczego „nie utnie”.
Przy okazji – jak pan trafił do szeregu?
– Do szkoły oficerskiej w Legionowie poszedłem jako 20-letni chłopak. Chciałem być oficerem. Szkolili się tam milicjanci, oficerowie WOP-u, no i oczywiście też SB. W ostatnim roku moich studiów, w czerwcu 1989., Wyższa Szkoła Oficerska w Legionowie została zniesiona i przekształcona w zamiejscowy Wydział Bezpieczeństwa Państwa Akademii Spraw Wewnętrznych. Obroniłem pracę dyplomową ze społecznych uwarunkowań przestępczości nieletnich. Nawet mocno się gimnastykując trudno byłoby taką pracę uznać za związaną ze służbą na rzecz totalitarnego państwa. Co dodaje tu smaczku – to ja jako naczelnik Wydziału Prezydialnego Centrum Szkolenia Policji koordynowałem przekazanie do IPN wszystkich dokumentów archiwalnych, w tym prac dyplomowych słuchaczy, po byłej Szkole Oficerskiej MSW w Legionowie. To była modelowa współpraca, IPN nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Dziś – nie będąc ani przez moment na etacie SB, będę pozbawiony emerytury. Mam Brązowy Krzyż Zasługi, Brązową i Srebrną Odznakę Zasłużony Policjant, medal Za Długoletnią Służbę, Medal za Obronność, ale według PiS 26 lat temu skończyłem niewłaściwą szkołę, dlatego będę za to pozbawiony emerytury. Przez te lata wolne, demokratyczne, niepodległe państwo awansowało mnie do stopnia młodszego inspektora (podpułkownika). To, co to jest, jak nie zmiana reguł w trakcie gry. To jest absurd, tak państwo demokratyczne nie może działać, to się przeciwko temu państwo obróci.
A propos – ci funkcjonariusze, którzy o szóstej rano aresztowali Piniora i eskortowali go do Poznania, mogą być za parę lat funkcjonariuszami totalitarnego państwa PiS-owskiego, czy nie?
– To, co robi w tej chwili PiS, to jest bardzo niebezpieczny precedens, który powinien dać do myślenia. Po pierwsze – pozostałym grupom zawodowym, które pracowały w PRL – ponieważ sformułowanie „służba totalitarnemu państwu” może tak naprawdę dotyczyć wszystkich. Już słychać takie sygnały, że to jest dopiero pierwszy krok. Potem będą prokuratorzy, sędziowie, dziennikarze na przykład, służba ochrony kolei… Ograniczać te działania będzie tylko fantazja legislatorów. I dlatego policjanci, którym dziś wydaje się, że są bezpieczni, nie mogą być pewni swojego przyszłego losu. Może za 10 lat ktoś powie, że PiS łamał standardy demokratycznego państwa prawa, więc służba w tym okresie nie była służbą na rzecz demokratycznego rządu, a co za tym idzie funkcjonariuszy pełniących ją pozbawiamy uprawnień. I jeśli jakiś przyszły rząd podejdzie do tego w sposób tak bezduszny, jak teraz, to wystarczy jeden dzień pracy na rzecz PiS i można mieć średnią ZUS-owską…
Nawet, jeśli tylko raz – z szacunkiem, z poszanowaniem praw i godności – eskortowało się pana Piniora z Wrocławia do Poznania…
– A także nawet, jeśli miało się wyższe studia, wysokie kwalifikacje, wybitne osiągnięcia zawodowe, wysokie zarobki i w związku z tym płaciło się wysokie składki emerytalne.
Niedaleko stąd jest Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. W Polsce Ludowej był to Zakład Kryminalistyki KG MO. Czołowy w krajach socjalistycznych. Pracowali tu i pracują wybitni mechanicy, fizycy, chemicy, biolodzy, filolodzy – rozwijający współczesną kryminologię, ludzie, bez których w wielu przypadkach praca wymiaru sprawiedliwości byłaby niemożliwa. Oni też są „oprawcami”?
– W 1990 roku, młoda polska demokracja wykazała się zdrowym rozsądkiem. Tak naprawdę, w imię pojednania narodowego wyciągnięto rękę do wszystkich uczciwych funkcjonariuszy – nawet, jeśli niektórzy mieli jakieś epizody pracy w organach bezpieczeństwa państwa. Zresztą tzw. dezubekizacja nie zaczęła się wraz z rządami PiS. Obniżanie przywilejów służb mundurowych usankcjonował Trybunał Konstytucyjny. Wyraźnie powiedział, że za służbę do roku 1990 można te przywileje obniżyć. I to zostało przez Platformę zrobione. Prawie czterokrotnie. Ale Trybunał Konstytucyjny powiedział również, że pozytywnie zweryfikowani, jak i policjanci przyjęci do służby po 1990 roku, mają prawo do tych samych zasad emerytalnych. Nie można dzielić policjantów na gorszych i lepszych, bo przez te ćwierć wieku demokratycznej Polski przestępcy próbując użyć noża czy strzelać do policjanta nie zastanawiali się, czy on jest pozytywnie zweryfikowany czy nie, albo czy został przyjęty do służby po 1990 roku? Wszyscy policjanci funkcjonowali w takich samych realiach. Mówienie teraz, że możemy ich różnicować, podważanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego jest totalnym nieporozumieniem. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie
Tym bardziej, że nie rozmawiamy przecież o zbrodniarzach. Ciągle należy o tym pamiętać, że dzielnicowy, milicjant łapiący doliniarzy, zajmujący się nieletnimi, ruchem drogowym, zwalczający przestępczość gospodarczą. to przecież nie byli tacy sami funkcjonariusze, jak Humer, Różański, Fejgin, czy Brystigerowa.
Nie mówimy o tych, którzy katowali opozycję, mówimy o tysiącach ludzi, którzy normalnie funkcjonowali w Polsce, jaka wówczas była – w kraju uznawanym na świecie, a nie w żadnym państwie totalitarnym.
Pan i pańscy koledzy walcząc z niesprawiedliwością „sprawiedliwości dziejowej” posługujecie się argumentami racjonalnymi. PiS na to nie zważa, bo ma władzę – i to tak silną, że nie musi się z niczym liczyć. W Sejmie decyduje arytmetyka. PiS zrobi, to co będzie chciało…
– Jakiej pan odpowiedzi ode mnie w tym momencie oczekuje?
Może nie odpowiedzi, może refleksji… To, czego panowie doświadczają, nie wzięło się z powietrza. PiS wygrało demokratyczne wybory i ma prawo rządzić. W wygraniu pomogły mu środowiska, które pan reprezentuje. To ma swoje konsekwencje – można powiedzieć, że PiS wyrósł poniekąd także za zgodą ludzi w mundurach, wyrażaną kartką wyborczą. No, to teraz nie ma co chlipać.
– Niestety nikt nie zakładał, że partia, która wygra, będzie wykorzystywała pewne słabości systemu demokratycznego przeciwko tym, którzy stali na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego ojczyzny… Co do wyborów, do których się pan odnosi – każdy dokonuje własnych. Niech każdy sam ocenia, czy zachowywał się właściwie…
Niech pan nie wymaga od jakiegoś liniowego oficera, żeby on się teraz „postawił”. Powiem panu, gdzie jest sedno problemu. To jest mój apel do nadinspektora Jarosława Szymczyka, Komendanta Głównego Policji, który był Komendantem Wojewódzkim Policji w Rzeszowie, Kielcach i w Katowicach. Pytam go publicznie, czy pełniąc te funkcje i wręczając policjantom odznaczenia, medale, awanse, a byli wśród nich na pewno także ci „weryfikowani”, myślał o nich, jako o „esbekach”? Czy może byli oni dla niego takimi samymi policjantami, jak ci przyjęci w 1990 roku?
Na tym poziomie rozmawiajmy. Niech głos w sprawie zabierze pierwszy policjant Rzeczpospolitej. Nie wymagajmy tego od tych, którzy obawiają się o swoją pracę. Ja proszę Komendanta Głównego Policji, apeluję do jego oficerskiego honoru, żeby zajął w tej sprawie stanowisko. Dzieje się krzywda tysiącom porządnych ludzi. Policjantom, którzy ofiarnie, często z narażeniem życia służyli Rzeczpospolitej. Nierzadko – na skutek odniesionych ran – będących dziś inwalidami, którym grozi odebranie rent inwalidzkich. Komendant Główny Policji bezwzględnie powinien zabrać głos. Albo jest przełożonym wszystkich policjantów, albo nie.
Po ludzku jest mi przykro, że Komendant Główny milczy. Działa pewnie ten sam mechanizm obawy przed reakcją przełożonych. Ale jeśli Komendant Główny milczy, to proszę nie wymagać jedności i odwagi od policjantów na niższych szczeblach.
Dziękujemy za rozmowę