W wieku 43 lat zmarł były siatkarz Chemika Bydgoszcz, a ostatnio dzielnicowy Solca Kujawskiego Wojciech Wesołowski. Mężczyzna był w ciężkim stanie od półtora miesiąca, kiedy nagle zachorował na chorobę autoimmunologiczną.
Chodzi o zespół Guillaina-Barrégo. Może być wywołany m.in. przez zakażenie lub zapalenie wątroby. Atakuje układ nerwowy. Według szacunków, w około pięciu procentach przypadków prowadzi do śmierci. Policjant zachorował nagle. Choroba praktycznie w trzy dni sparaliżowała całe jego ciało, uszkadzając też mięśnie oddechowe, przez co w szpitalu musiał być podłączony do respiratora.
Od tego czasu odbyło się wiele poruszających akcji, które miały mu pomóc. Krew dla niego oddawali m.in. jego koledzy z policji, z parkietu, ale też ci, którzy nigdy go nie znali i przeczytali o nim w mediach. Wojciech Wesołowski po dziewięciu dniach śpiączki otworzył oczy, ale wciąż miał olbrzymie problemy z oddychaniem. Jego organizm atakowały jednak kolejne infekcje, a w końcu również zapalenie płuc.
Dziś o jego śmierci poinformowała Łuczniczka, sekcja siatkarska klubu Chemik, którego barw bronił dawniej Wesołowski. Zarząd, pracownicy i zespół klubu złożyli rodzinie zmarłego kondolencje.
To samo zrobili policjanci. „Był doskonałym sportowcem i funkcjonariuszem. Zawsze przyjazny, pomocny i otwarty dla ludzi. Będzie nam Ciebie brakowało!” – napisał Przemysław Słomski w imieniu Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.