Żony policjantów o ich pracy w dobie koronawirusa. „Nie daj się tam, wróć do mnie cały”.

ilustracja

Policjanci, tak jak i lekarze, pielęgniarki, czy ratownicy medyczni nie mogą pozwolić sobie na pracę zdalną, a wręcz przeciwnie – pracują znacznie więcej niż dotychczas, każdego dnia narażając zdrowie swoje i swoich bliskich w służbie drugiemu człowiekowi – informuje portal wp.pl korzystając ze źródła facebookowego profilu „Żona policjanta”.

– Policjanci już przed pandemią i kwarantanną mieli dużo obowiązków, które bardzo często wymagały od nich zostawania dłużej w pracy. Nadgodziny to codzienność w rodzinach policyjnych. Teraz jednak są oni obciążeni do granic możliwości.

W obecnej sytuacji policjanci muszą wykonywać nie tylko swoje dotychczasowe obowiązki, ale też wiele dodatkowych zadań, wynikających z panującej pandemii i wprowadzonych ze względu na nią obostrzeń. – Dochodzi do tego patrolowanie ulic miast, kontrolowanie osób na kwarantannie, powrót do zabezpieczania granic. I to wszystko na skalę dużo większą niż dotychczas, a pamiętajmy przy tym, że przestępcy nie poszli na urlop…

– Mąż, wstępując do policji, oczywiście liczył się z tym, że nie jest to praca za biurkiem, w trybie 8 godzin dziennie. Zdawał sobie sprawę, że to „ciężki kawałek chleba”. Teraz często pracuje po 14 czy 16 godzin dziennie bez grafiku, bez możliwości dostania wolnego w razie pilnej potrzeby – relacjonuje z kolei Agata, również żona funkcjonariusza. Ona także, w obawie o posadę męża, pragnie pozostać anonimowa.

Cały artykuł pod poniższym linkiem: