Napoleon Bonaparte rzekł kiedyś: „oskarżenie jest jak obrzucenie błotem, zawsze pozostawi ślad”. My policjanci najczęściej przekonujemy się o prawdziwości tej maksymy.
Historia sierż. Krzysztofa Wrońskiego i sierż. Danuty Jedynak pokazuje, że warto walczyć w sądzie o prawdę i honor policjanta. Jednakże nawet wygrana na sali sądowej nie zrekompensuje złamanej kariery i szkód wyrządzonych oskarżeniem i nadgorliwością prokuratury..
Wyrok – namiastka sprawiedliwości
28 kwietnia 2021′ przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, po 12 latach procesu funkcjonariusze Danuta Jedynak i Krzysztof Wroński uzyskali namiastkę sprawiedliwości – wyrok uniewinniający. Namiastkę, bo czymże jest uniewinnienie wobec lat ciągłego stresu, niepewności, wstrzymanych awansów i przetrąconej kariery. Żadne uniewinnienie nie cofnie zmarnowanego czasu. Pomówienie o przekroczenie uprawnień oraz konsekwentnie powtarzane kłamstwa doprowadziły do postawienia w stan oskarżenia policjantów, którzy podjęli interwencję wobec
pijanego agresora napastującego babcię z małym wnuczkiem w wózku.
Prozaiczny początek 12-letniej walki o prawdę.
Był 27 lipca 2008 r. Danuta Jedynak i Krzysztof Wroński otrzymali polecenie od dyżurnego aby udać się na jedno z tczewskich osiedli mieszkaniowych celem podjęcia interwencji wobec agresywnego mężczyzny zaczepiającego przechodniów. Typowe zadanie, rutyna dla funkcjonariuszy prewencji. Tym razem agresorem okazał się upojony alkoholem żołnierz, który urządził z kolegami obficie zakrapiany alkoholem piknik przy stawie będącym miejscem spacerów i spotkań okolicznych mieszkańców. „Dzielny wojak” raczył spacerowiczów wyzwiskami i koncertem wulgaryzmów. Nad stawem spacerowała babcia z wnuczkiem w wózku. Kobieta poprosiła żołnierza o to aby darował sobie pokaz koszarowej łaciny. W odpowiedzi na uwagę spacerowiczki wojak dał popis niezwykłego męstwa grożąc kobiecie pobiciem oraz wrzuceniem wraz z wnukiem do stawu.
Ekscesy i agresywne zachowanie biesiadującego towarzystwa spowodowały konieczność interwencji policji. Przybyli na miejsce Danuta Jedynak i Krzysztof Wroński przystąpili do rutynowych czynności. Upojony alkoholem żołnierz lekceważył jednak wezwania funkcjonariuszy.
Agresor stawiał opór i jak tylko mógł utrudniał interwencję. Niezbędne okazały się kajdanki i wezwanie kolejnego patrolu. Ze zdarzenia Krzysztof Wroński wyniósł pamiątkę w postaci obrażeń barku, dłoni i stawu biodrowego.
Po przewiezieniu agresora na komendę przeprowadzono standardową procedurę: alkomat, badanie lekarskie, PDOZ. Agresor nie był zadowolony z przebiegu sytuacji ale nie uskarżał się na przemoc czy agresję. Jeszcze nie. Dopiero następnego dnia po wytrzeźwieniu, odpoczynku i namyśle agresor przyznał się dyżurnemu, że jest żołnierzem zawodowym. Spowodowało to konieczność przekazania go do dyspozycji żandarmerii i prokuraturze wojskowej. Zatrzymany, jak przystało na żołnierza – przypomniał sobie, że najlepszą obroną jest atak. Aby odwrócić uwagę od własnego zachowania agresor pomówił funkcjonariuszy o przekroczenie uprawnień i pobicie.
Papier przyjmie wszystko. Niestety każde zawiadomienie i pomówienie musi być zaprotokołowane.
Ciekawe i znamienne jest to, że pomimo zeznań czwórki tczewskich policjantów oraz obrażeń jakich doznał Krzysztof Wroński, prokuratura wojskowa umorzyła śledztwo w sprawie napaści na funkcjonariuszy. Umorzenie prokuratury wojskowej zapadło nadspodziewanie szybko. „Dzielny wojak” miał już pretekst do wyprowadzenia kontrataku. Jak się okazało skutecznego. Prokurator bowiem uwierzył słowom wojaka a jego pomówienie stało się oskarżeniem.
W biedzie poznasz prawdziwych przyjaciół.
Tak zaczęła się trwająca 12 lat batalia sądowa. Zdarzenie z 27 lipca 2008 r. analizowano niemal minuta po minucie, sekwencja po sekwencji. Młyny sądowe mielą powoli. Funkcjonariusze pozostali w służbie ale ich status był niepewny. Pełnili służbę jak zawsze pomimo bardzo odległej perspektywy na sprawiedliwość. W tym czasie Krzysztof Wroński zdołał przyuczyć do służby wielu funkcjonariuszy prewencji oraz dorobić się przydomka: „wieczny sierżant”.
W czasie próby funkcjonariusze mogli liczyć tylko na swoich najbliższych, wsparcie kolegów z Zarządu Wojewódzkiego i Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów woj. pomorskiego i waleczność obrońców. Adwokaci Mariusz Liegmann i Paweł Brożek na sali sądowej celnie punktowali luki i niedorzeczności aktu oskarżenia oraz sprzeczności w pomówieniach agresora.
Wytrwałość, wiara w prawdę i honor funkcjonariusza w końcu zwyciężyły. 28 kwietnia 2021 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku /V Wydział Karny Odwoławczy/ zapadł w końcu wyrok, na mocy którego Danuta Jedynak i Krzysztof Wroński zostali prawomocnie w całości uniewinnieni od zarzutów.
Bez happy endu
Historia z happy endem? Nie bardzo. Przez 12 lat bohaterowie tego artykułu patrzyli jak ich koledzy pną się po szczeblach kariery, są nagradzani, szanowani i doceniani. Krzysztof Wroński w trakcie wieloletnie batalii sądowej odnosił sukcesy zawodowe, jak np. wykrycie fałszywego funkcjonariusza CBŚ, który próbował oszukiwać mieszkańców Tczewa, wykrycie przewozu skradzionego sprzętu elektronicznego o wartości 250.000 zł, czy uratowanie życia ludzkiego wskutek prawidłowo przeprowadzonej reanimacji.
Historia „wiecznego sierżanta” jest dowodem na to, że sprawiedliwość nie zawsze jest tożsama z wyrokiem.