Minister blokuje skargi emerytalne byłych funkcjonariuszy, by nie dotarły do Strasburga

ilustracja

Portal Prawo.pl w artykule zatytułowanym: „Minister blokuje skargi emerytalne byłych funkcjonariuszy, by nie dotarły do Strasburga”, porusza sprawę trwającego już ponad dwa lata okresu bezczynności Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wniosków dotyczących zmniejszonych emerytur byłych funkcjonariuszy służb PRL.

1 października 2017 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji (…), tzw. ustawa dezubekizacyjna, która doprowadziła do obniżenia emerytur byłym funkcjonariuszom służb mundurowych.

Z obniżeniem emerytury na podstawie tej nowelizacji nie zgodziła się jedna z klientek Helsińskiej Fundacji, która za pośrednictwem radcy prawnego Agaty Bzdyń złożyła odwołanie do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jednakże ze względu na pytanie prawne tego sądu do Trybunału Konstytucyjnego z 24 stycznia 2018 r. wszystkie postępowania zostawały zawieszane do czasu jego rozpoznania. Również w przypadku klientki Fundacji, postąpił tak Sąd Okręgowy w Warszawie, na którego postanowienie złożyła zażalenie..

Sąd Apelacyjny w Warszawie, uchylając postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, wskazał m.in., że: „[w] ramach sądowego stosowania prawa na sądzie spoczywa obowiązek dokonania wykładni w zgodzie z Konstytucją RP (art. 8 ust. 2 Konstytucji), a z reguły kolizyjnej zawartej w art. 91 ust. 2 Konstytucji wynika nakaz wykorzystania takiej możliwości wykładni przepisu ustawowego, która da się pogodzić z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i wyznaczonymi nimi standardami”.

– Oznacza to, że Sąd Okręgowy w Warszawie powinien dokonać oceny tzw. ustawy dezubekizacyjnej w zgodzie ze standardami wynikającymi z Konstytucji RP oraz ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi – uważa mec. Bzdyń i dodaje, że także Sąd Okręgowy w Częstochowie nie zawieszał postępowań w takich sprawach.

Ważny wyrok wydał w takiej sprawie także Naczelny Sąd Administracyjny. Dotyczy on W. E.,  funkcjonariuszki byłych służb specjalnych. Złożyła ona skargę na decyzję Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji  w sprawie odmowy wyłączenia stosowania przepisów ustawy, NSA uchylił zaskarżoną decyzję. I podał ciekawe motywy.

Krótkotrwała służba
Sędzia Wojciech Jakimowicz stwierdził, że największe trudności interpretacyjne budzi wykładnia kryterium „krótkotrwałej służby przed dniem 31 lipca 1990 r.” ze względu na bardzo wysoki stopień nieostrości pojęcia „krótkotrwałości” czyniący je w istocie pojęciem nieczytelnym.

Służby, która rozpoczęła się po raz pierwszy nie wcześniej niż w dniu 12 września 1989 r. ustawodawca w ogóle nie uznaje za służbę na rzecz totalitarnego państwa w rozumieniu art. 13b. Zatem – jak stwierdził sąd – można przyjąć, że służba nie spełniająca wymogu „rozpoczęcia się po raz pierwszy nie wcześniej niż w dniu 12 września 1989 r.”, będąc jednak służbą w okresie „totalitarnego państwa” obejmującą okres około 10 miesięcy (tj. długość okresu wyznaczonego datami 12 września 1989 r. i 31 lipca 1990 r.) będzie służbą krótkotrwałą. Nie oznacza to jednak, że również służba wyrażana w latach nie będzie mogła być w realiach indywidualnej sprawy uznana za służbę krótkotrwałą.

Rzetelna służba
Z kolei w odniesieniu do kryterium „rzetelnego wykonywania zadań i obowiązków po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia”, należy stwierdzić, że brak powodów, aby kryterium rzetelności rozumieć inaczej niż potocznie: działać „rzetelnie” to działać dokładnie, należycie, uczciwie.

Ale zwrot ten nie wyklucza natomiast w żadnym wypadku konieczności oceny rzetelności wykonywania zadań i obowiązków służbowych w przypadku niestwierdzenia okoliczności faktycznego narażania zdrowia i życia – uważa NSA.

Zdaniem sędziego Jakimowicza sam fakt pełnienia służby w określonym czasie i miejscu bez względu na to, czy służba ta charakteryzowała się bezpośrednim zaangażowaniem w realizację zadań i funkcji państwa totalitarnego, (…) jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia standardów demokratycznego państwa prawnego, chronionych przez to państwo wartości i realizowanych przez nie celów.

Sąd dodał, że nie można w ustawie wprowadzać odpowiedzialności zbiorowej. Również posługiwanie się przez ustawodawcę konstrukcją domniemania prawnego opartego na założeniu odpowiedzialności zbiorowej budzi co najmniej wątpliwości co do zgodności tego rodzaju konstrukcji ze standardami demokratycznego państwa prawnego, w ramach których ciężar dowodu okoliczności uzasadniających ingerencję w sferę praw obywateli, w tym ciężar dowodu, że prawa te zostały nabyte niesłusznie, spoczywa na „ingerującym”, tj. na organach państwa, a nie na adresacie tego rodzaju działań  (  Sygn. akt I OSK 1464/19, wyrok z 13 grudnia 2019 r).

Bezczynność ministra

Innym problemem jest przewlekłość postępowań. Można tu podać przykład Kazimierza R. , który złożył odwołanie od decyzji ministra 19 grudnia 2017 r. i do 20 lipca 2018 r., czyli przez 11 miesięcy nie otrzymał odpowiedzi. WSA stwierdził rażącą bezczynność organu, a Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził tę diagnozę 5 lutego 2020 r. ( sygn. I OSK 498/10). Takich spraw odnotowano przynajmniej kilkadziesiąt.

Adwokat Damian Sucholewski uważa, że orzecznictwo sądów administracyjnych i powszechnych sprzyja skarżącym. Minister spraw wewnętrznych jednak słabo reaguje na te wyroki. Podkreśla, że z rozproszoną kontrolą konstytucyjności w tych sprawach spotyka się w sądach w Białymstoku,  w Kielcach, w Katowicach, w Częstochowie. Jest kilka pozytywnych wyroków, ale tylko w pierwszej instancji, więc są to wyroki nieprawomocne.

Ministerstwo kopiuje decyzje i zmienia daty
Problem ilustruje sprawa jednego z byłych pracowników wywiadu Sławomira C. , który pełnił służbę z narażeniem życia m.in. w Afganistanie i Iraku. Minister obniżył mu wynagrodzenie do minimum, jego skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego została uwzględniona, a decyzja ministra uchylona. Skandal polega na tym, że ministerstwo wydało identyczną decyzję, z tym, że zmieniło datę i numer.

Dwa tygodnie temu WSA po raz kolejny uchylił decyzję w sprawie Sławomira C. – Nie czekam na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, gdyż wiem, że dopóki jest obecna władza to orzeczenia nie będzie – wyjaśnia mec. Sucholewski. – Władza zdaje sobie sprawę, że wyrok Trybunału otwierałby poszkodowanym ustawą możliwość złożenia skargi do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, a tam by wygrali. Władza robi wszystko aby ten proces przyblokować – uważa.