Tekst, który warto przeczytać udostępniony na facebooku przez grupę POLICJA PRO. Cała prawda o naszej służbie. Pewnie większość policjantów nie zdaje sobie sprawy i nie zastanawia się nad tym ile robi dla innych i co poświęca.
* * *
Wyciągałem martwe, zmiażdżone ciała z samochodów, które uczestniczyły w wypadkach. Kłamałem umierające ofiary mówiąc im, że wszystko będzie w porządku, mimo że wiedziałem iż nie ma dla nich nadziei. Trzymałem ich ręce i patrzyłem, jak ich życie zanika. Przekazywałem informacje o stracie bliskich rodzinom, które czekały na ich powrót, informowałem rodziców o śmierci dzieci, dzieci o śmierci rodziców, mężów o śmieci żon i żony o śmierci mężów. Kupowałem posiłki dla ludzi, którzy nie jedzą od wielu dni, przynosiłem ubrania tym, którym było zimno. Spotykałem ludzi, którzy próbowali mnie dźgnąć nożem, pobić, zranić, byle uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. Walczyłem z ludźmi, którzy próbowali mnie zabić.
Byłem atakowany przez kobiety i żony, które bite przez swoje drugie połówki, stawały w obronie swych mężczyzn i mężów, gdy zaszła potrzeba ich zatrzymać. Pamiętam zapach krwi płynącej z ran ciętych i kutych, pamiętam też kiedy ratowałem życie, stosując procedury resuscytacyjne, nawet gdy wiedziałem, że to nic nie pomoże, robiąc to po, żeby rodzina poczuła się lepiej. Wyważałem drzwi, walczyłem z dealerami narkotyków i wdychałem toksyczne opary w czasie likwidacji nielegalnych laboratoriów. Goniłem przestępców i bandytów, nieraz po ciemnych zaułkach i uliczkach, nie wiedząc gdzie jestem i co czeka mnie za następnym rogiem. Szarpałem się i walczyłem z ludźmi chorymi na wiele chorób, uważając by nie zostać przez nich zranionym, podrapanym, ugryzionym, czy choćby oplutym. Uczestniczyłem w pościgach i prowadziłem radiowóz w godzinach szczytu jadąc jak najszybciej jest to możliwe, bo gdzieś działo się zło. Nieraz nawet w czasie godzin największego szczytu, uważając na tych, co mogli mnie nie widzieć.
Wyciągałem broń gotową do strzału, celując w osobę, która zagraża życiu i zdrowiu innych ludzi, gdy nagle osoba trzeźwiała i przestawała stanowić zagrożenie. Stawałem naprzeciwko nienawistnego tłumu, zachowującego się jak w amoku, by pomóc przypadkowym obywatelom, oraz kolegom, którzy mieli mniej szczęścia niż ja i zostali poszkodowani. Wielu ludzi wsadziłem do więzienia, zawsze dbając o to, by trafili tam tylko winni. Modliłem się o ludzi, których nawet nie znam, a których cierpienia byłem świadkiem. Byłem agresywny, kiedy musiałem. Zachowywałem się tak, jak swoim zachowaniem mnie zmusiłeś.
Przyznaję, nieraz zdarza mi się myśleć, o tym co przeżyłem, co widziałem, czego zrobić nie mogłem z przeróżnych powodów, czy też z powodu zwykłego braku możliwości, oraz o tym co mogłem zrobić lepiej. Idę tam skąd ty uciekasz, babram się w brudzie, o którym ty nie chcesz nawet wiedzieć. Muszę być sprawny, by wyjść cało z opresji, muszę znać prawo, przepisy i muszę czuwać by wszystko zrobić tak jak należy, bo każdy błąd może się skończyć dla mnie wyrokiem. Miewam koszmary przez okropności, które widziałem.
Pracowałem w Święta Bożego Narodzenia i Święta Wielkiej Nocy, weekendy, zamiast spędzić ten czas z moją rodziną. Każdy glina, którego znam, przeżył to wszystko, widział to wszystko, doświadczył tego wszystkiego i dawał od siebie wszystko czego wymagała dana sytuacja a niekiedy nawet więcej, niż od niego oczekiwano, gdyż zaszła taka potrzeba, Biorąc za to śmiesznie małe pieniądze, pozwalające jedynie żyć im na skraju biedy. Pełniłem służbę w różnych godzinach, często zaczynając ją wcześnie rano i nie wiedząc kiedy ja skończę, bez względu na pogodę, nie patrząc na nagrody.
Przypłacam to wszystko swoim zdrowiem i przedwczesną śmiercią.
Jednak, robimy to, bo chcemy coś zmienić. Chcemy, żeby to miejsce gdzie przyszło nam żyć i mieszkać, było trochę lepsze. Ktoś musi to zrobić. Nie chcemy twojej litości. Po prostu pozwól nam wykonywać naszą pracę, bez traktowania nas jako swoich wrogów.
D.K.