Ćwiąkalski: ja podałem się do dymisji, w sprawie Stachowiaka nikt nie uważa, że powinien

ilustracja

– Podałem się do dymisji mimo, że samobójstwo jednego z zabójców Krzysztofa Olewnika było całkowicie poza mną – mówił Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Dodał, że w sprawie Igora Stachowiaka obserwuje „próbę obrony wszystkich polityków reprezentujących obecny układ rządzący”. – Wszystko na to wskazuje, że tutaj mamy do czynienia ewidentnie z przekroczeniem uprawnień, czyli przestępstwem z artykułu 231 Kodeksu karnego – dodał Ćwiąkalski.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” Pytany o odpowiedzialność polityczną w tej sprawie przypomniał, jak sam podał się do dymisji w 2009 roku. Motywował to wtedy odpowiedzialnością polityczną w związku z samobójstwem Roberta Pazika, skazanego za współudział w porwaniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika. – Podałem się do dymisji mimo że samobójstwo jednego z zabójców Krzysztofa Olewnika było całkowicie poza mną, bo to była decyzja sądu o przeniesieniu go do zakładu karnego w Płocku, gdzie miał odpowiadać przed sądem za inne przestępstwo – mówił Ćwiąkalski. – Natomiast tutaj obserwuję, to jest ciekawe, taką kurczową próbę obrony wszystkich swoich polityków reprezentujących obecny układ rządzący, mimo że to samo ugrupowanie domagało się, i to bardzo gwałtownie, mojej dymisji w styczniu 2009 roku – dodał.
Stwierdził, że „różnica jest dość zasadnicza, bo np. jeden z wiceministrów już rok temu miał świadomość, że doszło do naruszenia prawa”. – Teraz tłumaczy się, że rzecznik dyscyplinarny prowadził postępowanie. Rok prowadzenia postępowania przez rzecznika dyscyplinarnego to jest zdecydowanie zbyt długo – skomentował sprawę Igora Stachowiaka. – Można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – powiedział Ćwiąkalski. – Tutaj nikt nie uważa, że powinien się podać do dymisji, co jest dość charakterystyczne, że łatwiej szukać winnych po drugiej stronie przeciwnego ugrupowania, niż we własnych szeregach – dodał.