Rok temu w nocy z 2/3 grudnia 2017′ podczas akcji w Wiszni Małej pod Wrocławiem poległ podkom. Mariusz Koziarski, policjant SPAP we Wrocławiu.
Mariusz Koziarski był funkcjonariuszem Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu, który zginął na służbie podczas akcji zatrzymania niebezpiecznych przestępców.
„Służąc Polsce poniósł najwyższą cenę. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. W policji służył od 2003 r. Od 8 lat, jako funkcjonariusz Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu, realizował zadania wobec szczególnie niebezpiecznych przestępców. Śmierć Mariusza to tragedia dla całej polskiej policji, która złączyła się w bólu z jego rodziną. Kondolencje płynęły z całej Polski, a także spoza granic naszego kraju” – napisał rzecznik Policji dolnośląskiej w specjalnym komunikacie.
Pożegnanie bohatera, którego zabił bandyta
Bohater, najlepszy z nas, bardzo dobry człowiek, wspaniały kolega – tak wspominali antyterrorystę Mariusza Koziarskiego najbliżsi i znajomi. Kilka tysięcy osób żegnało w Oleśnicy (dolnośląskie) policjanta, który zginął w Wiszni Małej podczas akcji. Zastrzelił go z kałasznikowa bandyta, który próbował okraść bankomat.
– Kiedy jechał na akcję łapać bandytów był jak skała. Kiedy przyjeżdżał do domu i smażył naleśniki był jak ciepły miś – słowa Iwony Koziarskiej, żony zabitego antyterrorysty, przytoczył podczas homilii w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia, ksiądz Stanisław Stelmaszek
Mariusz Koziarski spoczął na cmentarzu komunalnym w Oleśnicy. To była wzruszająca ceremonia. Iwona, żona antyterrorysty z trudem powstrzymywała łzy. Mocno trzymała za rękę córeczkę Kalinę. Wzruszyła się nad grobem męża, kiedy dostała zgodnie z ceremoniałem policyjnym flagę państwową, jego czapkę i zdjęcie.
W ostatniej drodze policjantowi towarzyszył minister spraw wewnętrznych i administracji, komendanci policji, ponad stu antyterrorystów. Przyjechały też delegacje z policji niemieckiej, czeskiej i słowackiej.
Mariusz Koziarski pozostawił żonę Iwonę i dwójkę dzieci córkę Kalinę i syna Dawida.
Mariusz Koziarski w policji służył od 2003 roku, wcześniej był komandosem w Lublińcu. Od 8 lat brał udział w akcjach przeciwko szczególnie niebezpiecznym przestępcom. Był funkcjonariuszem Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu. Pośmiertnie został awansowany na podkomisarza. Dostał także krzyż zasługi za dzielność oraz złotą oznakę zasłużony policjant.
Był wierny przysiędze, którą składał, kiedy przystępował do policji i poniósł najwyższą ofiarę – tak o Mariuszu Koziarskim, policjancie zastrzelonym podczas akcji antyterrorystów w Wiszni Małej, mówił na uroczystości pogrzebowej szef MSWiA. – Możemy powiedzieć, policjant poległ na służbie. To jest właściwe określenie – poległ, oddał swoje życie za życie innych, stanął naprzeciwko bezwzględnego bandyty, człowieka, który był uosobieniem zła.
Jak dodał, policjant przeciwstawił się temu złu. – Był wierny przysiędze, którą składał, kiedy przystępował do policji. Poniósł najwyższą ofiarę, żeby chronić życie innych. Jak słyszeliśmy, był człowiekiem bardzo mocno zaangażowanym w swoją służbę, był wspaniałym kolegą, był funkcjonariuszem, który służył z pasją.
Szef MSWiA mówił, że Mariusz Koziarski o służbie w policji marzył od najmłodszych lat. – Miał także wspaniałą rodzinę, kochał swoich najbliższych. Tym bardziej ta ofiara poniesiona jest tak dramatyczna. Jest wzorem dla innych, innych policjantów.
Minister zapewnił, że „będziemy pamiętać o jego najbliższych”. – Zostali otoczeni opieką. Dla nas pan podkomisarz będzie zawsze przykładem ofiarności, przykładem wierności i zaangażowania. Odszedł zbyt szybko, stanowczo zbyt szybko.
Niech spoczywa w pokoju.
(jp)