Pluralizm wprowadzany tylnymi drzwiami

ilustracja

„Prawo do wolności i zrzeszania się w związkach zawodowych jest zagwarantowane w Konstytucji” – przekonywał na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński. „Pluralizm związkowy to więcej demokracji” – stwierdził.
Otóż, nie ma czegoś takiego, jak więcej, czy mniej demokracji, panie Ministrze. Demokracja jest, albo jej nie ma. A ustawom pragmatycznym służb mundurowych jak dotąd nikt nie zarzucił niekonstytucyjności. A funkcjonują sprawnie od blisko 30 lat.

Minister Zieliński ze służbami mundurowymi ma do czynienia niemal od początku swojej kariery politycznej. Doskonale wie dlaczego w ustawach pragmatycznych funkcjonuje monizm związkowy.  Zresztą przed wyborami 2015′ na spotkaniach z przedstawicielami związków zawodowych służb mundurowych, ani on, ani Mariusz Błaszczak, w żaden sposób nie kwestionowali istniejącego w służbach związkowego status quo. Teraz minister Zieliński mówi o monopolu związkowym w służbach mundurowych i w dodatku obraża działaczy przypisując im intencje, na potwierdzenie których nie ma żadnych dowodów. „To, że ci, którzy są monopolistami, bronią swojej pozycji uprzywilejowanej, to nie jest czymś dziwnym, ale nie powinno mieć to miejsca” – powiedział wiceminister na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego.

Nikt jeszcze nie zarzucił związkom zawodowym służb mundurowych działań o charakterze politycznym, bądź ujawniania publicznie swoich poglądów. Czym innym jest bowiem obowiązująca w służbach hierarchia nakazująca wykonywać rozkazy, a czym innym angażowanie się po jednej stronie konfliktów politycznych.

Od wyborów w 2015 r. wiele było sytuacji, w których policja musiała stawiać czoło protestującym pod Sejmem, bądź pod innymi budynkami rządowymi, ochraniać manifestacje i happeningi. Nie było żadnych pretensji ze strony rządzących do jej działań. Przypominam tutaj pamiętne oświadczenie przewodniczącego Zarządu Głównego NSZZ Policjantów o apolityczności policji w momencie nasilenia protestów pod Sejmem w grudniu 2016′.

Skąd więc ta raptowna zmiana nastawienia rządzących do związkowców ze służb mundurowych? Odpowiedź przynosi informacja, na czyj wniosek prezydent skorzystał z przysługującej mu prerogatywy i skierował do Sejmu projekt ustawy wprowadzającej pluralizm związkowy w służbach.

To Szef NSZZ „Solidarność” Piotr Duda zapragnął mieć swój związek w Policji. NSZZ „Solidarność” w powszechnej opinii postrzegany jest jako związek kolaborujący z rządem. Stąd przychylność władz dla realizacji tego projektu ustawy. Wprowadzenie go do służb mundurowych w oczywisty sposób wpłynie na ich upolitycznienie, twierdzi Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych w pismach skierowanych do Prezydenta i Premiera.

Jaki jest na to dowód? Dowodem są słowa samego wiceministra Zielińskiego wypowiedziane podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego: „Monopol związkowy nie gwarantuje apolityczności. Jeżeli już, to wręcz przeciwnie, może narażać na taką sytuację, kiedy jeden związek zawodowy może swoje sympatie polityczne realizować i nie będzie żadnej przeciwwagi w postaci innego związku zawodowego, który miałby inne poglądy”.

Jeśli chodzi o sympatie polityczne  istniejących związków, to strzał kulą w płot, bo nie ujawniały i nie ujawniają one żadnych sympatii politycznych a wręcz obstają na każdym kroku, przy pełnej separacji służb od polityki.  Za to w drugiej części cytatu, minister mówi wyraźnie: „ten inny związek będzie miał inne poglądy„. Nie dociekamy, jakie poglądy będzie miał ten anonsowany przez ministra związek. Liczy się fakt, że będzie je prezentował. I tu kończy się apolityczność służb mundurowych. (cbdo)

Zarzuty niekonstytucyjności rozwiązań w obecnych ustawach ośmieszył w swojej  opinii prof. Marek Chmaj – konstytucjonalista, którego zdaniem, to nie istniejące ustawy, ale właśnie ta nowa ustawa może być sprzeczna z konstytucją.

Akcja rządu i NSZZ „Solidarność”, jest więc szyta bardzo grubymi nićmi. Z żalem trzeba odnotować inicjatywę ustawodawczą Prezydenta, która umożliwiła autorom tego projektu obejście uzgodnień i konsultacji projektu ze stroną społeczną.

Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych zapowiada szereg działań protestacyjnych, ale na pewno nie strajku, bo do niego nie ma ustawowego prawa. Dla służb mundurowych istnieje wiele więcej ograniczeń praw obywatelskich. Oprócz prawa do strajku, choćby brak pełnych praw wyborczych, czy brak prawa do dodatkowego zarobkowania… Monizm związkowy gwarantujący silną pozycję związków w negocjacjach z rządem miał zrekompensować te ograniczenia.

Tymczasem projekt nowelizacji ustaw pragmatycznych likwiduje monizm, ale ograniczenia praw obywatelskich utrzymuje w pełnym zakresie.

Z podjęciem bardziej radykalnych kroków sprzeciwu, Federacja wstrzymuje się do spotkania z Prezydentem. Posiedzenie Rady Dialogu Społecznego okazało się niewypałem. Miast dyskutować o zagrożeniach bezpieczeństwa wewnętrznego, przedstawiciele Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych musieli odpierać ataki i wysłuchiwać niewybrednych epitetów i posądzeń ze strony rządzących i ich satelitarnej centrali związkowej.

Przed wyborami w 2015 r. obiecano służbom bardzo wiele. O spełnienie tych obietnic przyszło jednak walczyć na ulicach. Rządzący przed nadchodzącymi wyborami najwyraźniej doszli do wniosku, że po raz drugi nikt już nie uwierzy w żadne obietnice, dlatego cała kiełbasa wyborcza trafia do związku popierającego władzę.

Spróbujmy sobie wyobrazić ubiegłoroczny protest, gdyby w tym czasie już działał w służbach, spolegliwy wobec władzy związek „Solidarności”. Nie byłoby porozumienia Federacji Służb Mundurowych z Ministrem, lecz porozumienie „Solidarności” z rządem, jak to miało miejsce podczas protestu nauczycieli. I tyle.

Tekst i fot. (jp)